Jaki jest Dubaj? Przejaw ludzkiej pychy czy geniuszu?
Stereotyp Dubaju Nawet, jeżeli nie byłeś w tym mieście, to zapewne słyszałeś o śnieżnym stoku zamkniętym w centrum handlowych albo „dziewczynach” z Dubaju, ale
To była moja trzecia wizyta w Chinach i pierwsza typowo turystyczna, tym razem wspólnie z synami. Dzięki wcześniejszym podróżom oraz wakacjom na Tajwanie, dość szybko zaadaptowaliśmy się w warunkach azjatyckich, do zwyczajów i kultury tego kraju.
Ze względu na krótki ośmiodniowy trip, do zwiedzenia wybrałam trzy największe miasta: Pekin, Tiencin, Shanghaj. Podróż organizowałam samodzielnie, pojechaliśmy bez szczegółowego planu. Odwiedzaliśmy miejsca rekomendowane w blogach podróżniczych i przewodnikach. W Pekinie skorzystaliśmy z usług lokalnych przewodników (oferta jest praktycznie w każdym hotelu).
Z Pekinu do Tiencin dostaliśmy się szybką koleją, a następnie lokalnymi liniami lotniczymi do Shanghaju. Przejazdy te organizowałam bezpośrednio na miejscu. Dużym zaskoczeniem było dla mnie brak miejsc na pociąg, który w kierunku Tiencin odjeżdża co 20 minut i każdorazowo zabiera kilkaset osób. Pierwsze wolne bilety mogłam kupić dopiero na wieczorny wyjazd, więc na dworcu spędziliśmy kilka godzin.
Warto przygotować się od technicznej strony. Internet w teorii jest – jednak przeglądarka google, portale społecznościowe nie działają (Chińczycy maja swoje własne odpowiedniki), niektóre frazy są blokowane. Rozwiązania są dwa – albo korzystasz z internetu u swojego operatora i tak omijając serwery chińskie masz kosztowny dostęp do świata albo łączysz się przez aplikację VPN, poprzez serwery zewnętrzne, na lokalny internet. Przyda się przejściówka do gniazdka, wykupiony pakiet internet u waszego operatora, gdyż skorzystanie z google tłumacz na mieście może okazać się niezbędne.
Jak poradziłam sobie bez znajomości chińskiego – przewodnik z nazwami w języku chińskim, wizytówka hotelu przy sobie do pokazania taksówkarzowi, a w przypadku rozkładu jazdy autobusu po prostu odwzorowywaliśmy znaki. Potem zostają tylko ręce.
Można zachwycić się potęgą technologii, rozwiązaniami transportu, wielkością miast natomiast historyczny wymiar tego kraju jest znacznie mniejszy. W świątyniach miałam uczucie, że brakuje tam „prawdziwego ducha”.
Mao Zedong skutecznie zrobił z Chin kraj proletariatu – nie czuć ducha, historia została praktycznie zniszczona, za to widać pracowitość, potęgę intelektu. Ilość eksponatów w pekińskim Zakazanym Pałacu jest rozczarowująca, gdyż największa kolekcja sztuki chińskiej nie znajduje się w Chinach kontynentalnych a na maleńkiej wyspie Tajwan. Wszystko co tam zobaczyłam to zaledwie jedna sala ekspozycji jaką znajdziecie w narodowym muzeum pałacowym w Tajpej. Tutaj wywiózł je w obawie przed zniszczeniem generał Czang Kaj-szek).
Warta obejrzenia jest ekspozycja dzieł w muzeum w Szanghaju. Na wstęp trzeba poczekać w kolejce, ale przed skwarem chroni zadaszenie dla czekających. Kolekcja dzieł w muzeum pozwala poczuć ducha kultury starochińskiej.
Mur chiński zaoferuje jeden z najpiękniejszych widoków w waszym życiu. Warto rozważyć miejsce wejścia na mur. Można skorzystać z wejścia bardzo komercyjnego w Badaling gdzie znajduje się kolejka linowa, podesty, za to najlepiej zachowany odcinek muru. I właśnie ten odcinek odwiedziliśmy tym razem. Ja zdecydowanie preferują wejście w Jinhanling – bardziej naturalne, dzikie, które miałam okazję zobaczyć przy okazji wcześniejszej wizyty. ( Więcej o Jinhanling przeczytacie tutaj
Jeżeli skorzystacie z hotelowych wycieczek to obowiązkowo przewiozą was przez herbaciarnię, fabrykę jadeitu albo jedwabiu.
Słynne hutongi czyli tradycyjne „osady” chińskie z wąskimi ulicami, parterowymi domkami bez toalet i wody – w ciągu ostatnich lat również bardzo się zmieniły. Te zachowane pekińskie, których nie zburzono przygotowując igrzyska, zachowały tradycyjny układ ale został on uporządkowany, oznakowany, przygotowany pod turystów i np. można kupić najlepszą kawę ze Starbucks, ale też poczuć woń publicznych toalet.
Szanghaj – tutaj po raz pierwszy zobaczyłam miasto położone na piętrach. Przedostając się kolejką pod rzeką, do dzielnicy finansowej Pudong – z najnowocześniejszymi drapaczami chmur, przejdziecie na pasaż dla pieszych, który ciągnie się powyżej ulic i skrzyżowań. Szanghaj jest ultranowoczesny, ale znajdziecie tam również piękne świątynie, ulicę z kolonialną zabudową. Turystów przyciągają również miejsca zaopatrzone w „oryginalne” marki premium.
Zhujiajiao – starochińska wioska położona na wodzie z licznymi kanałami zwana chińską Wenecją. Jest jak zatrzymany w kadrze świat starożytnych Chin. Z tego miejsca pochodzi zdjęcie obrazujące wpis, zrobione u fotografa wypożyczającego stroje na nabrzeżu.
Tiencin – wielkie przemysłowe miasto z jednym z największych portów świata. Dotarliśmy tutaj żeby wykąpać się w żółtym morzu. Nawet plaża jest w tym kraju dobrze zorganizowana: wejście z biletem, elektroniczne bramki, wygrodzone morze do kąpieli.
To co na co trzeba się przygotować, to skala – jest ona zupełnie inna niż w Europie, dwie przecznice na mapie to może być kilka kilometrów. Chiński świat jest schematyczny i uporządkowany, a wyjście ze schematu powoduje zaburzenie w ich porządku, i nic w ten sposób nie załatwisz. Należy też przygotować się na kolejki ze względu na wielkość populacji – po bilety na pociąg, metro, do wejścia do atrakcji turystycznych czeka się czasami godzinami.
Żeby jednak poczuć Chiny na skórze należy wyjść na ulicę, jeść na Night marketach, skorzystać z masażu w przyulicznych salonach, wziąć rikszę, nie bać się miejskiej komunikacji. Ciekawym zjawiskiem jest taniec chińczyków na ulicy – jeden ze sposobów spędzania wolnego czasu przez dzieci, młodzież i dorosłych. Taniec towarzyski, hip hop, disco – ludzie gromadzą się wieczorami i po prostu tańczą do muzyki z przenośnego magnetofonu.
Spieszcie się gdyż resztki autentycznego chińskiego świata zanikają a nowoczesna technologia wdziera się wszędzie. Najbardziej niewiarygodnym doświadczeniem była możliwość zapłacenia za butelkę wody u staruszki na rowerze – kodem QR.
To co nas Europejczyków odróżnia od tego narodu – to zwinność i elastyczność. Chiny są jak dobrze naoliwiona maszyna – zdyscyplinowana i pracowita ale tylko na jednym torowisku, nie ma mowy o alternatywnej drodze czy zwrotnicy.
Autor: Barbara Jacińska
Udostępnij
Stereotyp Dubaju Nawet, jeżeli nie byłeś w tym mieście, to zapewne słyszałeś o śnieżnym stoku zamkniętym w centrum handlowych albo „dziewczynach” z Dubaju, ale
Jordania – czy jest bezpiecznie Pierwszy raz miałam styczność z tym Państwem kilka lat temu podczas wizyty w Izraelu, gdyż Jordania graniczy z Izraelem
Praktyka wdzięczności „Praktyka wdzięczności; wdzięczność, a psychologia; po co być wdzięcznym” – między innymi te frazy podpowiada internetowa wyszukiwarka. Jest to w ostatnim czasie